Świetni aktorzy, piękne zdjęcia, dobre kostiumy i scenografia bez dobrego reżysera i scenariusza tracą na wartości. Zachodzę w głowę jak można tak emocjonujący dramat Szekspira zamienić w dwie godziny nudy i mruczanda aktorów. Tak ich gra, moim zdaniem, to właśnie w dużej części pozbawione emocji mruczando-mamrotando.
Dużym błedem jest powycinanie tych fragmentów sztuki mówiących wiele o charakterze głównych bohaterów np. dialog Makbeta z żoną po zabójstwie króla. Dzięki temu mamy najbardziej bezbarwną Lady M w historii kina, a jest to przecież jedna z najbardziej wyrazistych postaci u Szekspira.
Uwielbiam Szekspira i oglądałam wiele ekranizacji jego dzieł, ta niestety mnie rozczarowała. To wydmuszka, piękna wizualnie, ale pusta w środku. Winą za to obarczam reżysera.
Mam dokładnie te same odczucia! Podstawowym dołem, który ten film sobie wykopał, jest tak powierzchowne podejście do dramatu Szekspira. Twórcy jak widać zauważyli jedynie tylko podniosły styl twórcy.