"Teoria wszystkiego" była o niebo lepszym filmem - lepiej skonstruowanym, nie aż tak "skrojonym pod nagrody" (albo inaczej, było to mniej odczuwalne) i przede wszystkim lepiej zagranym, choć do Colina Firtha nie ma się zastrzeżeń. W "Na głęboką wodę" irytujące są przede wszystkim wszelkie retrospekcyjne zabiegi, które wprowadzają do tego filmu niepotrzebny kicz (może nie same zabiegi, a sposób w jaki zostały użyte). A szkoda, bo koniec końców to naprawdę emocjonujący film.
CAŁA RECENZJA: https://youtu.be/l824BPAH3Pk
(mile widziane wszelkie konstruktywne uwagi, mogą być pod recenzją, żeby nie zaśmiecać tym filmwebowego forum, tutaj podyskutujmy o filmie :D)