Tu nie chodzi o potwory, które maja straszyć ale o przesłanie jakie niesie ze soba
dokładnie. dziwi mnie niska ocena filmu. Z początku też wydał mi się troszkę tandetny, ale potem pomyślałem, że Brando nie zagrał by w filmie, który nie niesie ze sobą nic wartościowego i film naprawdę po kwadransie mnie oczarował. Szkoda, że większość ludzi ocenia go oczekując chyba czegoś w stylu "teksańskiej masakry"
dokładnie. ogladałam po raz pierwszy ten film mając 11-12lat i wtedy już po cześci na pewno, go rozumiałam, wiedziałam, że to nie jest zwykły horror tylko coś więcej
Mógłbym się założyć że gdzieś na świecie prowadzone są tego typu tajne eksperymenty, mające na celu stworzenie człowieka idealnego, potrafiącego oddychać godzinami pod wodą, poruszać z prędkością geparda czy posiadać niedźwiedzią siłę (np. dla celów wojennych).
W dzisiejszych czasach, gdzie każdy jest podglądany, podsłuchiwany, kontrolowany wszystko co niemoralne i niepochwalane przez społeczeństwo utajane przez korporacje, rządy i miliarderów. By dowieść takich eksperymentów, musiałbym być tajniakiem działającym na dwa fronty.
PS. Lubiącym tematykę związaną z inżynierią genetyczną polecam powieść "Opiekunowie" Dean Koontz.
Przesłanie zrozumiałem, ale pamiętajmy, że nie tylko tym kryterium się należy oceniać film. Gdy zatrudnia się taką obsadę, to można się spodziewać więcej, a postacie wypadły mdło, efekty też niezbyt zadowalające, a zakończenie akacji to była wg mnie klapa po całości. Wyszła z tego średnia mieszanka dobrego pomysłu z kiepskim wykonaniem i stąd ta niska ocena, nie dlatego, że "o potwory sobie biegają i strzelają gupie".
film jest kręcony na podstawie ksiażki,i mniej więcej tak to się skończyło.Wszystko tam jest metaforą, Moreau ma się za Boga,te zwierzęta za ludzi w końcu dochodzi do buntu bo zwierzę to zwierzę.Chodzi tam o takie zabawy w boga, eksperymenty medyczne.O to jak to się kończy.
...ale z książką ma niewiele wspólnego...poza samym motywem oraz przesłaniem oczywiście...
ksiązka jest pisana w latach nie do konca pamiętam chyba 30 stych wiadomo że realia w niej były inne niz w latach 90 tych ale wygladało to mniej wiecej tak samo
Mnie akurat ta wersja z Marlonem Brando nie bardzo pasuje. Uważam, że stary film z Burtem Lancasterem bardziej odpowiada książce i w ogóle jako film jest zdecydowanie lepszy. Pozdrawiam.
Zrozumieć to trzeba książkę, a ten film nie ma z nią nic wspólnego. Nie będę ukrywał, jestem w trakcie czytania, a film jedynie przejrzałem, głównie do momentu na którym skończyłem czytać.
Nawet nie chodzi o to, że moje wyobrażenia mijają się z koncepcją reżysera. Od początku wszystko dzieje się inaczej.
Czy ten film ma w ogóle coś wspólnego ze wspaniałą książką Wells'a?